Blog
2 Maja 2018
Życie - moja pasja - Kuba
Jadąc w pewnym momencie zauważyłem że coś się dzieje na drugiej jezdni. Zatrzymałem się w zatoczce, dałem Frankowi wodę, pouchylałem okna, powiedziałem że zaraz wracam, i pospieszyłem sprawdzić co się stało, czy trzeba pomóc...
Okazało się że na poboczu leży motocyklista, a przy nim kilka osób. Jednak pomoc była potrzebna. Stanąłem przy głowie i ocena: przytomny, pozycja bezpieczna (czyli chyba już go sprawdzili), pogotowie powiadomione. Ale zerkam na niego i głowa cała, klatka wygląda ok, z jednej dłoni nieco wystają kostki, jedna noga..., ale gdzie druga? Ta druga kończyła się w połowie łydki opaską uciskową. Doszedłem do wniosku że jednak naprawdę mogę się przydać więc poprosiłem jedną z gapiów aby poszła do Frania (ale i tak cały czas zerkałem na nasze auto) i nieco się nim zajęła, a sam pomagałem. Okazało się że pan książkowo zaciska opaskę a pani która bada chłopaka jest pielęgniarką chirurgiczną. To co można było zrobić zrobiliśmy. W międzyczasie inny pan znalazł nogę i zapakował w worki foliowe - być może złożą Kamila. Tak właśnie ma na imię. Do przyjazdu karetki tak naprawdę moje zadanie polegało na zagadywaniu go i pilnowaniu czy nie traci przytomności i ewentualnie oddechu - z małymi przerwami trzymał się jak na stan dość dobrze. Po przyjeździe karetki robiłem jako stojak do kroplówki i pomogłem Kamila załadować na deskę i na nosze.
W tym miejscu chciałbym podziękować Łukaszowi Wasikowi z Grupy Emermed, który prowadził w naszej firmie szkolenie z pierwszej pomocy przedmedycznej. Ironia losu - zrobił nam również taką symulacje. Łukaszu i ekipo ze szkolenia - wielkie dzięki.
Co do Kamila - z nogą może być ciężko, ale mam nadzieje że się podniesie po tym wszystkim, że się chłopak nie podda - oby.
Musze Wam się przyznać że zdarzało mi się być przy wypadkach, ale nigdy nie miałem styczności z osobą tak mocno poszkodowaną i tak mi się przynajmniej wydaje, że zachowałem zimną krew oraz przytomnie działałem. Inną sprawą jest że w aucie nawet nie mam apteczki, a przybornik z rękawiczkami i maseczką został w domu w plecaku... Muszę w końcu ogarnąć apteczki do auta i podręczną.
Po tym wszystkim pojechaliśmy na chwile do mamusi do pracy a następnie do domu.
Reasumując dzień pełen emocji. Radość i frajda z poznania, uciecha Młodego która daje motywacje do wyszukiwania ciekawych miejsc oraz poznawania wszystkiego przepleciona z dramatem chłopaka oraz koniecznością niesienia pomocy...
Życie jest cholernie kruche, dlatego trzeba z niego korzystać, trzeba wykorzystywać każdy dzień jakby miał być ostatnim. Możemy być super ostrożni, ale i tak wszystkiego nie przewidzimy. "Nawet w drewnianym kościele może spaść nam na głowę cegła".
Trzeba być również przygotowanym i myśleć. Przygotowanym na to że to może my będziemy komuś pomagać, kogoś ratować. Dlatego warto jeśli ktoś ma możliwość korzystać z kursów pierwszej pomocy. Warto mieć również przy sobie podstawową apteczkę.
Korzystajcie z życia i nie bójcie się pomagać.